Kliknij tutaj --> 🏓 wierna za darmo online
Watch Wierna rzeka (1987) full movie online. Wierna rzeka is released on Aug 31, 1987 and directed by Tadeusz Chmielewski with Malgorzata Pieczynska and Olgierd Lukaszewicz.
Currently, people could watch Wierna rzeka movie in in DVDRip Quality for free. We also set downloading selections for our explorer who prefer to collect movies so that you can download it to the pc. Our host have higher than 487.028 videos that are divided into diverse sorts such as caper, recreation, self-help etc. Simple select the link to
Gdzie mogę oglądnąć film Wierna z serii Niezgodna PL? 2016-05-13 18:59:32 Gdzie znajde caly film pt " Wierna " ? 2018-02-24 18:39:27 Gdzie mogę znaleźć film wierna za darmo bez wpisywania telefonu i płacenia? 2016-05-06 15:55:05
Courths - Mahler Jadwiga - I będę ci wierna aż do śmierci - plik na koncie użytkownika sagmal. Tagi: Courths - Mahler Jadwiga, C, EBOOKI, sagmal
Listen to O Panno Wierna songs Online on JioSaavn. English music album by Zespół dziecięcy Fatimskie Nutki, Misart 1. O Panno wierna - Zespół dziecięcy Fatimskie Nutki, Misart, 2. A milosierny jest Pan i laskawy - Zespół dziecięcy Fatimskie Nutki, Misart, 3. Matka doda Ci sil - Zespół dziecięcy Fatimskie Nutki, Misart, 4.
Site De Rencontre Cote D Ivoire Gratuit. Premium Ruletka Europejska online za darmo Premium Roulette European ruletka online to jedna z nowszych i ciekawszych propozycji, jeżeli chodzi o automaty z grami karcianymi. Za grę Premium Roulette European online odpowiada doskonale znane studio Playtech, a więc jeden z najbardziej prestiżowych oraz uznanych dostawców w międzynarodowej branży e-gamblingu. Premium Roulette European gra online jest ruletką zaadaptowaną do mechanik automatu hazardowego. Fakt ten niesie ze sobą daleko idące konsekwencje i musi zostać wzięty pod uwagę. W przypadku automatów z grami stołowymi naszym jedynym rywalem jest zawsze tylko oprogramowanie stworzone przez dewelopera, a więc w tym wypadku firma Playtech. To jednak jeszcze wcale nie koniec istotnych różnic w porównaniu do gry na żywo. Wszystkie automaty – również te z ruletkami – posiadają parametr znany jako RTP, czyli upraszczając, Teoretyczny Procentowy Zwrot dla gracza przy większej liczbie rozdań. Z perspektywy osoby grającej oznacza to, że jednym z ważniejszych elementów strategii w grze Premium Roulette European bez depozytu będzie właśnie obserwacja automatu pod kątem regularności wypłat. Nie stosujemy więc tutaj klasycznego rachunku prawdopodobieństwa, ponieważ o wiele bardziej istotną oraz znacznie precyzyjniejszą informacją jest właśnie wskaźnik RTP. Możemy zagrać w Premium Roulette European za darmo. Świetny automat ruletkowy od studia Playtech jest dostępny w całkowicie bezpłatnej wersji demonstracyjnej na naszej stronie. Grać może każdy bez rejestracji oraz bez logowania. Premium Roulette European jest grą kompatybilną z HTML5, dlatego też tytuł ten można bez problemu włączyć również w oknie przeglądarki tabletu lub smartfona. Cechy Premium Roulette European Premium Roulette European gra od studia Playtech to klasyczna ruletka europejska. Mamy więc tutaj: jedno pole zerowe, zakłady podstawowe (Even/Odd, Czarne/Czerwone, Kolumny, Tuziny i tak dalej), kilka prostszych zakładów specjalnych. Premium Roulette European hazardowa gra wyróżnia się na tle wielu innych automatów z ruletką, jeżeli chodzi o rozpiętość widełek zakładów. Najmniej możemy tutaj postawić 0,1 żetonu na jedno zakręcenie kołem ruletki. Maksymalna stawka to natomiast aż 10000 monet. Jak łatwo się domyślić, sprawia to, że Premium Roulette European może być tytułem atrakcyjnym i funkcjonalnym dla różnych rodzajów graczy: zarówno tych, którzy wolą grać na nieco mniejsze kwoty, jak i też osób szukających ruletki z szansą na naprawdę pokaźne wygrane. Playtech podaje, że wskaźnik RTP, jaki posiada Premium Roulette European europejska, kształtuje się dokładnie na pułapie 97,30%. Jak na automat z ruletką w wydaniu europejskim (a więc z tylko jednym polem zerowym) jest to rezultat przyzwoity, ale nie zwalający z nóg. Jeśli chodzi o opcje specjalne, to Premium Roulette European internetowa ruletka oferuje nam opcję automatycznego ponowienia zakładu, a także funkcję gry automatycznej. Ta ostatnia została naprawdę dobrze skonfigurowana przez producenta i pozwala na dość precyzyjne określenie przebiegu rozgrywki z automatycznymi rozdaniami. Wypłacalność poszczególnych zakładów w Premium Roulette European jest standardowa. Tak więc przykładowo: zakłady Straight wypłacają w stosunku 35 do 10, zakłady Split to wypłata 17 do 1. Kolumny oraz Tuziny oferują wypłatę 2 do 1, Największe zakłady – Even/Odd, Red/Black, 1-18/19-36 – to możliwa wygrana w rozdaniu według przelicznika 1 do 1, czyli przy zakładzie na 100 żetonów wygrywamy 200 monet. Tutaj trzeba przyznać, że wypłacalność zakładów w Premium Roulette European zasługuje na miano korzystnej, przez co gra z realnymi wygranymi jest w przypadku automatu od Playtech bardziej prawdopodobna, niż ma to miejsce w przypadku wielu tytułów konkurencyjnych. Premium Roulette European ruletka – jak grać? Premium Roulette European prezentuje nam czytelny, łatwy w nawigacji, ale zarazem dość efektowny interfejs. W celu zapoznania się z zasadami automatu Premium Roulette European demo oraz obowiązującym Stołem Wypłat musimy wybrać przycisk Opcji, który widnieje w prawym górnym rejonie ekranu gry. Znajdziemy tam szczegółowe opisy nie tylko zasad gry, ale też wypłacalności wszystkich dostępnych w Premium Roulette European zakładów oraz sposobu liczenia wypłat. Z pewnością warto więc dokładnie zapoznać się z tą sekcją przed przystąpieniem do rozgrywki. Główny ekran prezentuje nam informacje dotyczące naszych środków, kwoty zakładu na zakręcenie oraz ostatniej wygranej. Za informacje te odpowiadają kolejno napisy: Balance, Total Bet oraz You Win. Po lewej stronie widzimy różnokolorowe żetony o nominałach od 0,01 do 100. Aby obstawić zakład, trzeba wybrać żeton, a potem umieścić go na wybranym polu stołu ruletki, np. Even lub na którymś z numerów. Główny ekran prezentuje nam tradycyjny rzut na stół ruletki. Po prawej stronie widzimy też jednak mniejszą planszę alternatywną. Jeżeli klikniemy nią, gra zaprezentuje nam inny widok. To właśnie też na tej planszy możemy obstawiać zakłady specjalne, takie jak Tier, Orphelins czy Voisins Du Zéro. Po obstawieniu zakładów pojawiają się przyciski: Undo (cofnięcie ostatniego ruchu), Clear Bets (usunięcie z planszy wszystkich zakładów), Double (podwojenie wartości zakładu), zielony Spin, czyli oczywiście zakręcenie kołem ruletki. Ponieważ Premium Roulette European to wierna i bardzo dobrze zrobiona adaptacja ruletki europejskiej, możemy tutaj bez problemów stosować wszystkie strategie z ruletki stacjonarnej. Dotyczy to zarówno bardziej zaawansowanych systemów gry, jak i też taktyk bazujących na naszych własnych doświadczeniach. Dzięki przyzwoitym wypłatom za najprostsze zakłady, Premium Roulette European oferuje ciekawe możliwości w zakresie budowania kapitału na dalszą grę. Kiedy uda się nam zbudować taki kapitał, możemy dokonać paru bardziej ryzykownych zakładów, licząc na to, że dopisze nam szczęście. Jeśli tak się stanie, dalsza gra oferuje już naprawdę wiele wariantów, np. polowanie na zakłady Straight, po prostu wykorzystując wcześniej wypracowany kapitał. Podsumowanie Premium Roulette European casino to automat relatywnie prosty i posiadający tylko podstawowe funkcje specjalne. Po raz kolejny okazuje się jednak, że prostota doskonale łączy się z wysoką wypłacalnością i świetną grywalnością, zwłaszcza jeżeli za produkcję gry odpowiada tak doświadczone studio, jakim jest Playtech.
playpausemuteunmute01. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 01 02. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 02 03. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 03-04 04. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 05 05. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 06 06. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 07 07. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 08 08. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 09 09. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 10 10. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 11 11. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 12 12. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 13 13. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 14 14. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 15 15. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 16 16. Stefan Żeromski, Wierna rzeka, rozdział 17 Update Required To play the media you will need to either update your browser to a recent version or update your Flash plugin. Salomea, młoda kobieta bierze pod swoją opiekę młodego powstańca, Józefa. Ukrywa rannego w stodole, opiekuje się nim i to cały czas wisi nad nią niebezpieczeństwo — Rosjanie poszukują zbiegów i surowo karzą także tych, którzy ich ukrywają. Salomea jednak raz po raz dzielnie stawia czoła Rosjanom i mimo wielu sytuacji, w których wygląda na to, że prawda wyjdzie na jaw, udaje się im zachować życie. Między młodymi rodzi się gorące uczucie — jak długo jednak będą mogli cieszyć się sobą?Powieść Stefana Żeromskiego Wierna rzeka opowiada o powstaniu styczniowym — autor podkreśla jej związek z rodzinnymi stronami i tamtejszą legendą. Stefan Żeromski jest jednym z najsłynniejszych polskich twórców przełomu XIX i XX wieku. W swoich utworach często podejmował tematykę patriotyczną i nie stronił od trudnych tematów społecznych. Wierna rzeka została wydana po raz pierwszy w 1912 też:Informacje o utworzeŹródło utworu w serwisie CBN Polona
Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!IOcknęło się znów zimno targające wnętrzności — i cierpienie, co raz wraz jak toporem rozrąbywało głowę. W prawem biodrze ból szarpał się nieustannie, niby hak wędy żelaznej, wyrywany na zewnątrz. Co chwila ogień niepojęty, nieznany zdrowemu ciału, latał po plecach, a ciemność pełna wielobarwnych iskier oślepiała oczy. Ranny zawinął się i zatulił w półkożuszek, który jeszcze za dnia zdarł był z sołdata ubitego w zaroślach na brzegu rzeki. Nagie nogi i skrwawione biodra wpychał głębiej w stos trupów, szukając tych dwu ciał, które ciepłem broczących ran rozgrzewały go w ciągu nocy, a wyciem i jękiem budziły ze snu śmierci do łaski życia. Lecz tamci dwaj ucichli, ostygli i stali się równie ohydni, jak zagon skrwawionem okryty ścierniem. Ręce i nogi, poszukujące ciepła jeszcze żyjących, trafiały wciąż na obmokłe i śliskie zmysłem wzroku dokonanie, które był przeżył — spostrzegł to dzieło nowe, które w duchu przecierpiał. Leżeli w kilkuset, tworząc w zmierzchu rannym białą górę — podobijani, gdy padli z ran, na rozkaz wodza nieprzyjaciół, rodaka i niedawnego spiskowca — obdarci przez wojsko ze szmat do ostatniego gałgana — roztrzęsieni na bagnetach — po dziesięć razy do ziemi przybici sztychem oficerskiej szpady, pchniętej na wskróś — z głowami rozwalonymi kulą z lufy przystawionej do czoła — porozgniatani przez pędzące koła armat daleko przypiaskowy grunt od krwi, co do ostatniej kropli z tych zwłok wyciekła. Zmiękły grudy twardej oraniny. Roztajał śnieg. Wleczeni w to miejsce ze wszech stron za nogi zamietli do czysta włosami szeroką niwę. Ugrabili ją kostniejącymi palcami. Naszeptali w zagony ostatnich słów i pokąsali je w ostatnim i zacichło małogoskie pole. Ostatni żywy żołnierz patrzał w nie przez mgłę półśmierci przy brzasku cichego mu się — dopiero co stały w tym miejscu konie... Jeszcze dudni ziemia, gdy ze śmiertelnym krzykiem pędzą we trzystu towarzyszy na zdrajcę! Gdzież źrebiec? Gdzie pałasz? Gdzie pod stopą żelazne strzemię, ostatni towarzysz?Nie słychać już łoskotu granatów Dobrowolskiego, zasypujących dolinę. Znikły flankiery kozactwa i dragonów, co przez cztery z górą godziny miotały tyralierski ogień. Skąd wybuchały kępy i kłęby dymów a błyskał ogień, wzgórze strome od południa szarzeje w ciszy. W zachodniej stronie biała smuga cmentarnego muru, gniazdo Jeziorańszczyków, jazdy, armatek... A tam, pośrodku, gdzie stała piechota — nie ma nic! Z dubeltówkami, bijącymi na sto kroków — u nogi — stali pod ogniem rotowym nieprzyjaciela, co w nich celował, jak do tarczy, z karabinów, niosących na tysiąc pięćset metrów. Czekali cierpliwie z wytrwałością Greków — przyjdź i weź! — aż wróg się zbliży na strzał, aż padnie rozkaz — do ataku. Leżeli teraz zwaleni na jeden stos. W odległości kłębiły się i wałęsały nad niziną dymy miasteczka, do przyciesi spalonego przez wojsko. Raz wraz szeroki płomień jak skinienie chorągwi nieubłagania podrywał się ze zgliszcz, popielisk i dymów — migotliwym blaskiem naigrawał w mrokach śmierci i postrzępionym językiem mówił ku czarnemu niebu. Wtedy rozdzierający krzyk ludzki, spomiędzy czarnych piecowisk wybuchający, dosięgał uszu rannego — obojętny już dla serca i niezdolny podźwignąć ramienia. Podobnie jak nad zgliszczami ogień zrywały się w człowieku czucia, lecz jak on w czarnym dymie ślepych cierpień się drobny deszcz ze śniegiem. Zawiała z lasu nad Łośną mokra mgła. Przeciągnęły tumany po nagich i stromych wzgórzach, wlokły się po nadrzeczu i przez pole. Zwilżyły twarz, jakoby mokra chusta. W tej mgle rannej dawał się widzieć włochaty od świerków, ciemny las. Z jednolitego zastępu drzew ciągnął na nagie pole jak gdyby ciepły podmuch — łaskawy poszum gałęzi. Chwiały się powolnym ruchem długie, powyciągane spławy, nisko rozpostarte, obmokłe wiechy, wołając głuchym głosem, żeby tamtędy żywych nie było. Nikogo — nigdzie. W pobliżu leżał zabity człowiek, który miał na nogach brudne zgrzebne spodnie. Przekręciwszy się przez zagon, ranny począł zdzierać zeń tę odzież i co tchu wciągnął ją na swe nagie, dygocące nogi. Szukał oczyma na trupach butów, lecz ani jeden ich nie miał. Wszystkie zzuto i zrabowano. Nagle we wschodniej stronie, od Bolmina, rozległ się łoskot armatniego strzału. Po nim drugi... trzeci... Ten dźwięk obudził życie. Coś w całym jestestwie drgnęło i ruszyło siły. Bitwa! Do broni! Do szeregu! Począł w tamtą stronę czołgać się na czworakach, bruzdą, co tchu! Lecz już po kilkunastu poruszeniach zapadł na nowo, głową między skiby. Prawa noga wlokła się bezwładnie. W biodrze rwał ból. Zmacawszy to miejsce, inwalida trafił dużym palcem ręki na głęboką opuchniętą dziurę, z której skąpo, lecz wciąż krew się sączyła. Na lewe oko nie widział. Wyczuwał palcami w miejscu brwi, powieki, gałki ocznej i policzkowej kości wypukłą bulwę, w której ogień wciąż drgał, sypiąc wielobarwne iskry. Nie było już oka, lecz dziwne i rozśmieszające zjawisko wielkiej narośli. Głowa zrąbana szablami w bitwie wysączyła we włosy dużo krwi, która zastygła w zlepienia, w sople i utworzyła na czaszce istną czerwoną czapkę. W piersiach, między żebrami, w ramionach narywały rany od wielokrotnych pchnięć bagnetu. Ale mocniejsze niż wszelki ból było zimno. Żelazną garścią chwytało za skrwawione włosy, zapuszczało w kości i między żebra szpony, potrząsając zrąbane półzwłoki dreszczem bez pardonu. Ono to gnało naprzód. Powlókł się znowu na bałyku. Raz na dwu rękach i lewym kolanie, drugi raz na stopie i dłoniach, gdy bezwładnie ciągnęła się prawa noga — czyniąc z całej figury obraz wielkiej śmieszności istotnego nieszczęścia. Tak dowlókł się do pierwszych drzew lasu. Chwiały się w zimowym deszczu i we mgle świerkowe gałęzie. Spadał z nich na ziemię niemowny szum. Ani w nim nie było żałości, ani współczucia, ani miłosierdzia, ani pogardy. Długo spływał ten zimny szum na serce dźwignął się na rękach i, objąwszy pień pierwszego w lesie drzewa, stanął na nogach. Nasłuchiwał odgłosów bitwy. Nic nie przerywało ciszy. Patrzał na pobojowisko. Nie żałował ani tych, co w czarnym polu leżeli, ani siebie, ani dzieła. Jedyne czucie osiadło w jego piersiach, jedyna myśl pod skrwawionymi włosami: bić się. Patrzał był, jak żołnierze mordowali rannych żołnierzy, jak półżywych odzierali ze szmat... Nie było czym zagasić życia, które się zmieniło w hańbę i śmieszność. Pożałował legowiska między trupami. Począł się prosić o śmierć. Padł na ręce i twarz. Duszę ogarnął mrok...Długo trwało bezczucie, bo gdy się obudził, słońce było wysoko. Z pola dochodził gwar. Uniósłszy głowy, zobaczył ludzi. Ciągnęli zwłoki kędyś popod górę. Ktoś ludziom tym wydawał rozkazy. Ranny poczuł w sobie przeraźliwą trwogę, że go żywcem zakopią. Począł uciekać. Czołgał się zaroślami świerczyny, wskroś śniegów na poły roztajałych, po oślizgłych igłach sosnowych. Zdrętwiałe nogi rozgrzewały się od tego ruchu, od pełzania na kolanie i rękach. Śniło się w rozbitej głowie, że las zbiega, zakrywa zielonymi wełniakami, że przed złymi oczyma zasłania włochatym rańtuchem — że ktoś niewidzialny a przecie oczywisty chyżo-chyżo pokazuje drżącą ręką tajne dróżki między pniakami, wydeptane przez kwiczoły, szlaki przetarte stopkami i ogonami lisów. Kędyś, daleko w lesie na tej swojej zawiłej drodze, w głuchym ostępie napotkał krzywy kostur, uschniętą jedli gałąź, spadłą na ziemię z wysokości drzewa. W grubszym swym końcu zeschnięty ów spław miał sęk, który się wraz nadał, jako oparcie pod ramię. Długość jego była akuratnie na kulę. Wsparłszy się na tym kiju, zbieg zadumał się przez krótkie mgnienie czasu, kto też podrzucił przed bezwładną nogą ten kostur na dzikiej drodze. Wszechmogący Bóg, czyli sam bezżałosny los? I roześmiał się z litości ich, mówiąc z głębi swej duszy, która niczego już nie chciała, ani od Boga, ani od losu, wszystko przeżywszy w powstańczych pochodach i bitwach — że tą litością ich pogardza i, że ten jej dowód może odrzucić precz! Ale wspomniał na braci pobitych, na popieliska Małogoszcza — i przycisnął do boku tę ostatnią broń. Przez całe jestestwo przeleciał jak gdyby zemściwy krzyk orła, a w serce wstąpiła zaciekła moc. Poczuł w sobie dziką, oszalałą, starą, od męki do cna okrutną duszę Czachowskiego. Poszedł teraz naprzód wsparty na swej kuli, wielkimi kroki, jak na szczudłach. Zdawało mu się, że zdąża w stronę Bolmina, na pomoc braciom. Od ruchów cielesnych bóle w biodrze, plecach i głowie stawały się nie do zniesienia, jak ciosy ognistego pręta. W kościach i żyłach zapalał się istny pożar, ogarniał głowę i dymem ciemnym zawlekał oczy. Bosa stopa w pochodzie swym raz wraz trafiała na sęki, korzenie, patyki, kolki i igły leśne ukryte w śniegu. Przebita do głębi krwawiła. Częstokroć zmordowane ciało waliło się w śnieg kędyś w zagaju podszewki leśnej, albo na mchu do głębi przemokłym. Objęty nagłym zimnem człowiek zrywał się na nowo i brnął w zmurszałym śniegu, w kępach zlodowaciałych borówek — brodził w długich, nieskończonych smugach leśnej niecieczy, znieruchomiałej po nizinach. Jak okiem sięgnąć, jak uchem zachwycić, las był pusty. Tam i sam leśny ptaszek zaćwierkał, spłoszony szelestem kroków człowieczych — i daleko uciekał. Nieme wokoło drzewa i nieme nad nimi niebo. Ziemia porośnięta przeklętą roślinnością, dręczącą poranione nogi. Krew sączyła się z ran. Ślady jej zostawały na śniegu, na gałęziach świerkowych, na badylach i oczach upadającego co chwila las ów, dobrotliwy niedawno, wydłużał się, rozszerzał, otwierał coraz dalej — ukazywał swe chodniki przedziwne i zapadnie bez wyjścia, głębie głuche i kręgi, zachylenia półkoliste i międzydrzewne korytarze bez końca. Mijały godziny, a nie przerzedzał się i nie kończył ów las olbrzymi. Tu i owdzie dźwigał się piaszczysty wzgórek, stromy i uciążliwy do przebycia, jak tatrzańska przełęcz. Leśna droga rozcięła obszary drzewne na dwie części i sama między nimi znikła. Wspierając się na swej kuli, zbieg dotarł do jednego z wydmuchów. Położył się na nim i tam postanowił spać na zawsze. Życie, czy śmierć stały się równe i takie same. Tylko już nie trząść się z zimna, nie cierpieć dziwacznych katuszy i nie myśleć! Zapomniał, w którą stronę brnąć dalej. Zmylił drogę...Usnął od razu. Ale był to sen potworny, pełen widm i wrzawy. Las okalający zdawał się drgać i stękać. Wszystko w nim kipiało od ciosów szalonego serca. W głębi ziemi, na której strudzone ciało spoczęło, huczy — śniło się — grzmot podziemny i połyskują pioruny. Jęk boleści wyrywał się z głębiny i jak miecz na dwoje rozcinał gwałtowny dźwignął rozbitka znowu i pognał dalej. Na nowo zaczęło się czołganie z bezwładną nogą z prawej, sękatym kijem z lewej strony. Sunął na łokciach i kolanie, trzymając pod pachą znalezioną kulę. Stapiane w błocie i wodzie poły kożucha odrażającym zimnem przejmowały brzuch i piersi, a sucha jego na grzbiecie część potem krwawe rany zalewała. Stopy poprzebijane kolkami rozpuchły i zakrwawiały każdy moczar, każdą kałużę. Było popołudniu, bo słońce zachylało się za korony drzew. Ostrzejszy chłód dołem lasu pociągał. Ranny szukał dogodnego miejsca, żeby się zaszyć w leśne gęstwiny i doznać ochrony od zimna. Lecz teren wciąż był zwilgły, zarośnięty zeschłym szuwarem. Brał się więc w bok; to w jedną, to w drugą stronę i zabrnął w szarpiące chrusty, w dzikie jeżyny przysypane śniegiem, w wikle i rokiciny, pełne nastawionych kolców, jak pazury czyhającego szatana. Ponachylane badyle leśnych malin i dzikie głogi szarpały twarz i raniły ręce. Przebijał się przez te ostępy, przeklinając swą dolę. Wybrnąwszy zaś z tych zarośli, podniósł oczy i z głębokim zdumieniem, nagle i niespodziewanie ujrzał pole — pustą przestrzeń — nizinę łąki... Wydało się, że to Bóg odsunął wreszcie ręką dzikie głogi i dał spojrzeć w bezdrzewne pustkowie. W dali ciągnęły się ośnieżone wzgórza — pod ostatnim z nich widać było szereg chat wsi. Dymy nad nimi błękitne na niebie zaróżowionym... W pewnej odległości od tej wsi budynki szerokie o murowanych słupach, dwór z czarnym dachem rozsiadły wśród drzew. Widok ten tak był nieprawdopodobny dla powstańca po nieskończoności jednolitych drzew, że zdawał się być fenomenem snu, złudzeniem, naigrawaniem złego... Domostwa... Ludzie... Dym nad radosnym ogniem...Nieszczęśliwy obalił się na ziemię. Leżąc, patrzał bezsilnie na białe obłoki, płynące w Wysokim niebieskim przestworzu — na pochylą ziemię — na ludzkie osiedla. Ostatnie tak samo były dalekie jak pierwsze. Nic na ziemi i niebie nie chciało tej ofiary z ran i z przelanej krwi. Wszystko jej było wrogie. Ta ziemia, na którą upadła głowa, była głucha. Ślepy i niemy był przestwór. Zimny wiatr nadciągał z dala. Tylko ten daleki dym... Błękitny, prześlicznym zwojem płynący coraz wyżej, powoływał jak niepojęte a przecie przyjazne wypoczął — wstał i wsparty na kosturze pociągnął w kierunku wsi. Miejsce teraz było równe, bez chrustów i kolek. Śnieg za dnia odtajały, pokrywając się cienkim szkliwem od wieczornego przymrozka, ułatwiał drogę. Nogi sunęły po nim snadniej i bez bólu. To na czworakach, to na kuli chory przemierzył całą prawie szerokość równiny. Słyszał już dolatujące ze wsi szczekanie psów, ryk bydła i głosy ludzi. Lecz między nim i krańcem tego błonia ukazała się nieoczekiwana przeszkoda: — rzeka. Ukryta w wysokich, obłych brzegach, wysłanych rudą murawą — zataczając się niezliczonymi półkolami, które tworzyły długi szereg półwyspów, rzeka biegła bystrym, czarnym nurtem. Z jednej i drugiej strony u brzegów była obmarznięta, lecz nigdzie błona lodowa nie okryła całkowitej wodnej powierzchni. Powstaniec czołgał się wzdłuż brzegu, szukając ławy lub kładki, po której mógłby się na drugi brzeg przedostać. Nigdzie czegoś podobnego nie znalazł. Był zaś tak z sił wyczerpany, że iść dalej, wzdłuż zakrętów, wijących się jakby na przekór, jakby dla wydłużenia w nieskończoność tego marszu, nie było sposobu. Jak przedtem las, tak obecnie rzeka tworzyła nieprzebytą zaporę. Linia jej brzegu, która z drogi czyniła gzygzak, wijącą się wstęgę, była dla strudzonego nową formą natrząsania się losu. Poranione nogi okrążały półwyspy, wracając — zdawało się — w to samo miejsce. Naśmiewający się diabeł rzucił oto przed te nogi rzekę i puścił je w taniec, w pląs na prawo i na lewo, bez końca i bez celu...W pewnym tedy miejscu, gdzie woda rozlewała się nieco szerzej, brzeg był łagodniejszy, a głębia płytsza — ów polski tancerz przerwał swój pląs, zsunął się do wody i począł w bród ją przebywać. A skoro tylko zanurzył się, doznał ulgi szczególnej. Zaczerwieniła się wokoło niego czarna rzeczna woda. Zabulgotał, jak gdyby z głębi jęknął, wart jej środkowy. Tkliwym po tysiąckroć chlustaniem, pracowitym myciem woda oczyściła każdą ranę, a jak matka ustami wycałowała z niej srogość cierpienia. Wchłonęła w siebie ta rzeka prastara i wiecznie nowa szczodrą powstańca krew, zliczyła jej krople, skrzętnie w siebie zabrała, pojęła w głębiny, rozpuściła w sobie, wessała i dokądś poniosła — poniosła... Zbieg opłukał w zimnej wodzie rozpuchnięte nogi i, drżąc ze straszliwego zimna, wydostał się na brzeg. Zgrzebne spodnie przylgnęły do nóg i nieznośnie ziębiły, lecz je na sobie dla wstydu zachował, idąc o kiju, w górę, ku wsi. Łąki się tam kończyły i poczynały pola, od nizin odgrodzone. Środkiem ornych niwek ciągnął się wygon w opłotkach. Ten szlak szeroki, pochyły, zdeptany od kopyt bydlęcych i zryty w rozmaitych kierunkach ścieżkami głębokimi, pełen był podmarzłego błota. Ranny lazł ostatkiem sił, trzymając się żerdzi i wspierając na kiju. Na tej drodze mozolnej, która mu się wydawała być bez końca, spotkali go ludzie, idący z cebrami i wiadrami po wodę do rzeki. Byli to mężczyźni i kobiety, starzy i go, przystanęli i ciekawie mu się przyglądali. Ktoś z tego tłumu huknął w kierunku wsi, ktoś inny pobiegł tam z pośpiechem. Młody powstaniec szedł dalej, ślizgając się bezsilnie po marznącym strony wsi poczęli nadciągać chłopi, gospodarze w sukmanach i kożuchach. Jedni z nich zbliżali się statecznie, inni biegli, coś między sobą gadając. Na przedzie tej gromady zstępującej z góry szedł wieśniak z blachą żółtą na piersiach. Ten postępował śmiałym krokiem, a stanąwszy w pobliżu, mierzył oczyma krwawego przychodnia. Zapytał:— Człowiek — coś jest za jeden?— Widzicie, że jestem ranny... — odpowiedział zapytany.— A każ cię to tak poranili?— W bitwie.— W bitwie? Toś ty powstaniec?— Powstaniec.— No, bracie, skoro sam powiadasz, iżeś buntownik i żeś w bitce był, to my cię w areszt zajmujemy.—- Dlaczego?— Do miasta cię musimy odstawić.— Wy, mnie?— Juści. Pójdź z nami. Ja tu gość tej wsi milczał. To byli właśnie ci, dla których wolności z pańskiego domu poszedł był spać w polach, w zimie, na roli — przymierać głodem — jak pies słuchać rozkazu — bić się bez broni — i tak oto z placu boju wracać. Podchodzili do niego wszyscy wraz, rzekł:— Puśćcie mnie wolno, bo przecie ja za waszą swobodę i za wasze dobro się biłem i takie na sobie mam rany.— E, takie gadki to my już słyszeli... Ty se ta gadaj, a tu jest przykaz. Chodź, bracie, z dobrawoli.— Dokąd mam iść?— Tera pójdziesz z nami do wsi. A potem, to się dowiesz.— Co myślicie ze mną zrobić?— Na sianie cię położymy, to se ta spoczniesz. Sianem się wóz wyściele i do miasta cię odstawimy pod wodą.— I to wy, mnie?...— Nie nasze dzieło. Taki przykaz — i milczał i spokojnie patrzał na nich wszystkich. Zimno go trzęsło. Uśmiechnął się smutnie do myśli, że z takim trudem przez las i rzekę brnął, ażeby wreszcie przyjść do celu...Ktoś w tłumie odezwał się:— Ij — takiego ta wieźć! Sprzężaju szkoda. Toć toto do figury w Borku nie dojedzie i uświerknie.— Widzieliście, moi ludzie, jaką to magierę czerwoną ma na łbie...— Jakiemuś chłopu ukradł te czerwoną czapkę, panie?— Bez rzekę przelazł... Woda mu z kożucha ciecze...— Ludzie! Boso toto idzie...— Kajeś buty zgubił, te „wolność”?— Z daleka to tak idziesz, panie wojskowy?— Kożuch ma jakisi ze znaczkiem.— Pewnie ukradł...Sołtys nastawał, swarząc się ze swoimi, jakby u całej gromady szukał potwierdzenia urzędowych czynności:— No, chłopcy, trza go wiązać!— Takiego ta wiązać...— Postronka szkoda!— Ino się człowiek spaprze...— Zamrze i bez postronka.— E — puścić toto... — ktoś mruknął z cicha.— Bo i prawda — niech ta lezie skąd przyszło.— Aby do wsi nie szło, to wygonem — nie nasze dzieło.— Kwardego, co się bije i ludziom we łbach mąci, wiadomo, odstawiaj. Ale takie ta ciaciastwo wiązać...— Przecie krześcijan...— A juści! — wrzasnął sołtys — po śladach przyjdą, zobaczą, że my go w rękach mieli i wolno puścili... Ty wtedy za mnie zaświarczysz, mądrala, ty będziesz nahaje brał?...— No, ja ta nie sołtys. Wiązać, to wiązać.— Postronka by trza...— Skocz ta który, postronek przynieść...— A to niech skoczy który z brzega!— Rusz się!— U mnie postronka nie ma...— Powrósłem związać...— Bo i pewnie — brzozową witką i tyla...Osaczony spostrzegł wyłom w zmurszałym płocie. Wszedł w otwór leniwym krokiem, opierając się na swoim kosturze i począł przebywać zagon po zagonie w ukos pola ku dworskim zabudowaniom. Tam poszedł, bo przejście w tę prowadziło stronę. Tłum za nim postępował bełkocąc, naradzając się i swarząc. Ktoś szedł z tyłu i nawoływał, żeby się wrócił, to znowu, żeby stanął. Lecz że nie stanął, a zabudowania folwarczne były w pobliżu, więc zbiegowisko chłopów, ciągnące za powstańcem, coraz mniej natarczywie nalegało. Śmiech tylko rozlegał się raz wraz pospólny, głośny na widok najzabawniejszych pokracznych ruchów zbiega. Ktoś z tłumu podjął z ziemi skibę zmarzniętej ziemi i cisnął. Trafił w plecy. Ktoś inny trafił w głowę i przychylił ją niżej jeszcze, ku zagonom. Wołano nań rozmaitymi przezwiskami, lecz z dala i coraz bardziej z dowlókł się do tyłów dworskiej stodoły i oparł o murowany słup plecami. Widział po przez ognie gorączki zawlekające mu oczy chłopów, którzy stali z daleka i grozili mu pięściami. Spoczywał. Wiatr tam nie dolatał. Miejsce to w zachyleniu ścian było ciche, suche i radosne. Nie było w sercu smutku, ani żalu, ani żadnego ziemskiego już pragnienie wiecznego nie mieć w oczach chłopstwa, które się nie rozpraszało i wciąż jeszcze radziło na wygonie, posunął się wzdłuż ścian stodoły. Gdy się ściana pod prostym kątem załamała, brnął obok tego załamania. Wstąpił na gumno. Pusto tam było. Nigdzie ani żywej duszy. Otworem stały stajnie. Przychodzień zajrzał we drzwi, lecz nie znalazł koni. Śnieg, nawiany dawniej, klinem leżał we wnętrzu — żłoby i drabinki nad nimi były puste. Po drugiej stronie okólnika folwarcznego czerniały zwaliska i zgliszcza spalonych obór, spichlerza, czy stodół. Nawet drzewa w przyległym ogrodzie były zwęglone na poły i dalekie płoty osmalone. Znacznie niżej, poza temi zgliszczami widać było duży, staroświecki przeszedł w poprzek dziedzińca i znalazł się u wejścia do kuchni. Ponieważ drzwi były zamknięte i żadnego nigdzie nie widać ruchu, więc nieśmiało zakołatał we drzwi. Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, po długiem wyczekiwaniu, ujął za wyślizganą, żelazną klamkę i spróbował, czy się nie da otworzyć. Drzwi ustąpiły. Wszedł do ciemnej sieni, gdzie było pełno gratów kuchennych, pustych fasek, naczyń i koszów. Na lewo czerniały drzwi, spoza których jakiś szmer dawał się słyszeć. Znowu tedy nacisnął prostacką klamkę, otwarł drzwi i stanął w progu. Owiało go ciepło ognia, płonącego pod blachą komina. Jakże głębokie na ten widok uczuł wzruszenie! Przed paleniskiem, twarzą do płomienia zwrócony stał wysoki, zgarbiony starzec, biały, jak gołąb, z gęstą nad wyraz czupryną — i patrzał w duży żeleźniak, w którym perkotała się rozgotowana kasza. Duża kuchnia dworska była pusta. W głębi stało wyrko z brudnym barłogiem. Przybyły zawołał, lecz stary człowiek nie obejrzał się. Zawołał po wtóre — i również na próżno. Wtedy wyciągnąwszy kostur z lekka potrącił go w plecy. Starzec drgnął i obrócił się gwałtownie. Był już bardzo wiekowy, niemal zgrzybiały, lecz rozrośnięty w barach, kościsty, prędkich ruchów i, widać, mocny. Twarz jego o kolorze żywej rdzawości zimowego jabłka była zbiegowiskiem nieprzeliczonych zmarszczek, które przecinały ją we wszelkich kierunkach, jak ślady cięć tasaka na kucharskiej desce, tworząc istne promieniska dookoła ust i oczu. Biała jak śnieg gęsta i zwarta czupryna nad tą twarzą zoraną, pełną potęgi i wiedzy o życiu, jaśniała w zmierzchu. Wielkie ręce były jak narzędzia zużyte i zdarte od pracy. Na widok przybysza twarz starego stała się sroga i okrutna. Wszystkie zmarszczki zbiegły się ku krzakom brwi i jamom oczu, otaczając je niby las igieł najeżonych.— Wont! — zakrzyknął, tupiąc na miejscu wielkimi butami. Kolana wyłażące dziurami zgrzebnych portek tłukły się w złości jedno o drugie. Między końcami rozchełstanego kołnierza kożuszyny widać było szyję sfałdowaną jak u kondora. Jakieś wyrazy bulgotały w tych fałdach. Pięści były zaciśnięte. Dzikość zionęła z oczu. Gość nie odchodził. Chciwie patrzał na ogień. Wyjść z tego ciepła na srogi wiatr w szmatach mokrych, ziębiących nogi, brnąć znowu po grudzie na spuchniętych stopach... Zobaczyć znowu na drodze swej chłopską gromadę...Uczuł w sercu szczęście wysokie, radosny spokój — usłyszał jakoby pieśń śpiewaną dokoła głowy. Spostrzegł, że spłacił już wszelakie długi, odkupił winy nie tylko swoje, lecz jakieś cudze i stało mu się dobrze w duszy, jak nigdy jeszcze w życiu. Poprosił gestem nie błagalnym, lecz jakby skinieniem kupca, czyby nie można zagrzać się przy ogniu.— Wont! — powtórzył okrutny dziadyga. Powtarzając raz za razem to słowo, wlepił przecież w twarz nieznajomego swe małe, czarne jak tarki, przenikliwe oczy.— Dwór przez ciebie spalą, ty jucho czerwona! Abo to już stodół, obór nie popaliły, dyable zatracony? Wont mi zaraz!Zbieg, nie mogąc sprawnie przekroczyć z powrotem progu, usiadł na nim w bezsilności swej. Ręce jego osunęły się na ziemię, kij z nich kucharz zawściągnął na sobie kożuch i lewą garścią szukał czegoś za pazuchą. Mamrotał, wyszczerzając zęby, wśród których dwu na przedzie brakowało. Z nagła zakrzątnął się. Chwycił wymytą miskę i nabrawszy z żeleźniaka warzechą rozgotowanej jęczmiennej kaszy, wrzucił w naczynie i podał rannemu.— Na, zeżeraj i wont mi z miejsca, bo tu za tobą po śladach przyńdą. Dwór spalą, a mnie nahajami ubiją. Żywo, rusz się!Powstaniec pokazał gestem, że nie ma łyżki. Starzec cisnął mu na kolana drewnianą, wygryzioną. Patrzał spode łba, jak poraniony drżącymi rękoma niesie do ust war kaszy, jak łyka go z pośpiechem i niewypowiedzianą rozkoszą — parząc sobie wargi. Wkrótce miska była pusta, kasza niezrównanej dobroci i smakowitości wyjedzona do ostatniej drobinki. Ranny pokazał kucharzowi swe nogi — jedną w biodrze rozdętą, czarnosiną, koloru żelaza — drugą w stopie po stokroć przebitą, napuchniętą i krwawą. Dziad żuł wargami z odrazą, klął straszliwym słowem, pluł i mnożył zniewagi, lecz patrzał na tak niechętnie mamrocząc, podreptał ku swemu posłaniu na pryczy, wlazł pod nią i ożogiem wyciągnął stamtąd dwa rude, zestarzałe krypcie — to znaczy zdeptane w błotach przyszwy, podeszwy i obcasy od podkutych chłopskich butów z najtwardszego juchtowego rzemienia, od których oderznięto cholewy. Krypcie te były zeschłe, twarde, jakby wyrobione z żelaznego surowca. Młody panicz wdział je na swe stopy i tak z wyciągniętymi nogami, obutymi teraz w te żelazne chodaki, siedział na progu. Kucharz spojrzał mu w oczy z poprzednią srogością i kazał natychmiast iść precz ze dwora. Gdy tamten ruszyć się nie miał siły, chwycił go wpół, podźwignął, wyniósł do sieni, wypchnął na dziedziniec i drzwi za nim zatrzasnął. Wygnany zawahał się, dokąd ma iść. Na gumno nie chciał, bo za niem byli chłopi. Przed dwór nie śmiał, bo spalą z jego powodu. Ale droga sama wiodła go na dół, właśnie wzdłuż dworu. Dom to był wielki, murowany, budowla długa z dwoma gankami, z wielkim, sczerniałym dachem. Przed tymi gankami ciągnęła się droga kędyś w dół, ku rzece. Tam też poszedł krwawy co prędzej ten niegościnny dom. Stokroć gorzej bolały go nogi w ciężkich chodakach, ciężył kostur w ręku, kożuch moskiewski na grzbiecie — a nade wszystko — nade wszystko ta hańba nieudźwigniona, którą na sobie niósł... Minął pierwszy ganek, nie podnosząc oczu. Mijał drugi... Lecz oto ktoś go z tego ganku okrzyknął. Po kilku kamiennych stopniach zeszła ku niemu młoda kobieta i zdumiona jego straszliwą postacią stanęła wpół drogi. Wędrowiec podniósł na nią oczy i mimo ogrom swego nieszczęścia, poprzez półmgłę śmierci patrząc, zadziwił się i zachwycił jej pięknością. Uśmiech żałosny, a zarazem szczęśliwy wywinął się na jego wargi. Nie miał czym i nie wiedział jak ukłonić się tej prześlicznej osobie, więc tylko ręką wykonał jakiś znak pozdrowienia. Patrzała na niego oczyma czarnymi, którym zdumienie, ciekawość i odrobina żalu jeszcze większej dodawały piękności.— Z bitwy? — mimowolnie uśmiechając się do niej.— Gdzie była ta bitwa?— Pod Małogoszczem.— To tam Czengiery pociągnął, co tu koło nas wczoraj szedł...— A tak, lecz i inni...Zbliżyła się jeszcze o krok, patrząc badawczo i uważnie na „połuszubok” wojskowy.— Ja jestem powstaniec... — wytłumaczył. — A to na pobojowisku ściągnąłem z sołdata, bo nas z odzienia obdarli.— Jakże pan tu doszedł?— na jego czerwoną głowę, wybite oko, nogi zlane krwią — i zakrzątnęła się prędko, żywo, jednym tchem, a z jakowąś szczególną wesołością duszy. Chwyciła go za rękę, wyciągnęła z niej sękaty kij i rzuciła go precz za wyłamane szczątki ogrodowego płotu. Następnie ujęła rannego pod rękę i poprowadziła ku stopniom ganku.— Dwór spalą... — rzekł do niej łagodnie, ociągając się po niewoli.— Zobaczymy, jak to tam będzie, a teraz marsz, gdzie każą! — mruknęła z pośpiechem, dźwigając go na schody.
Następne wideo anuluj Odblokuj dostęp do 10592 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Nie kupuj kota w worku! Wypróbuj konto premium przez 14 dni za darmo! Dodał: czeplin975 Beatrice Prior i Tobias Eaton wyruszają poza ogrodzenie miasta, gdzie zostają zabrani do aresztu prewencyjnego przez Biuro Opieki Genetycznej. pokaż cały opis / 5 Oceny: 3 Lubisz ten film?Poleć go znajomym Embed na stronę Zgłoś naruszenie Włącz dostęp do 10592 znakomitych filmów i seriali w mniej niż 2 minuty! Nowe, wygodne metody aktywacji. Testuj przez 14 dni za darmo! Komentarze do: Seria Niezgodna 3 Wierna [Lektor PL] 00:56 Następne wideo: Szkicowanie ludzi w Barcelonie (ale się ruszali!) ELFIK TV Autoodtwarzanie następnego wideo on off 01:31:24 Plan ucieczki 2 - Escape Plan 2. Hades -- Thriller, Akcja 2018 - Sylvester Stallone, Dave Bautista czeplin975 01:28:22 Treasure Raiders. Nocni. Łowcy. 2007 Przyg Akcja czeplin975 01:57:42 Czas Zemsty 2013 Pl 480P Brrip Xvid Ac3-Filmy-Lektor-Dubbing Pl czeplin975 01:28:16 Droga Bez Powrotu 3 (2009 Sensacja Lektor Pl) czeplin975 01:20:45 Idiokracja - Komedia Przygoda Sci-Fi 2006 Lektor Pl czeplin975 720p 01:35:38 Break (2018) Lektor PL zagrajnia 01:53:25 Gridlocked. Lektor PL 197_mercedes 1080p 07:01 BLOK EKIPA (96), MEDIA MAX Blok Ekipa 1080p 06:00 BLOK EKIPA (97), KIBEL Blok Ekipa 1080p 06:19 BLOK EKIPA (87), BODYGUARD Blok Ekipa 1080p 06:13 BLOK EKIPA (93), PODGLADACZE Blok Ekipa 1080p 06:11 Co myślą topowe modelki (OSY) Osy 1080p 04:48 Co mówi typowa woźna (OSY) Osy 1080p 05:04 Najgorszy szpital w Polsce - nie chciałbyś tam trafić (OSY) Osy 1080p 05:02 Problemy tiktokerów (OSY) Osy 1080p 05:52 Co się dzieje w pokoju nauczycielskim? (OSY) Osy 1080p 06:36 Gdyby nauczyciele mówili to, co naprawdę myślą (OSY) Osy 1080p 06:03 Baba za kółkiem (OSY) Osy 1080p 05:20 Mamuśki (OSY) Osy 1080p 06:32 Dziwne sytuacje w kinie (OSY) Osy 1080p 03:50 Prezes Barcelony zatrzymany! 1080p 01:33 WAKACYJNA LISTA Wielmożny 1080p 04:35 POLSKIE SERIALE VS AMERYKAŃSKIE || Kabaret Czwarta Fala Kabaret Czwart... 1080p 02:45 BOMBA ROZGRZEWAJĄCA, jak zrobić bombę? | Magdalenkowe Frykasy MagdalenkoweFr... Ostatnio komentowane: anonim skomentował Włoska narzeczona odc. 154 anonim skomentował Tales of Demons and Gods sez. 5 x 241-250 HD lektor Tom_HaJot skomentował All Quiet On The Western Front 1930 Multi 720P Bdrip X264 Dd2. 0 PL anonim skomentował S17E03 Katastrofa W Przestworzach - Tragiczne Podejście janina2 skomentował Sklep przy głównej ulicy (1965) Napisy PL anonim skomentował Kevin Sam W Nowym Jorku [1992] anonim skomentował Mamahaha no Tsurego ga Motokano datta - 03 PL mariola-bacza skomentował Śnieżny Demon (2021) Lektor PL anonim skomentował Tensei shitara Slime Datta Ken 04 [Napisy PL] przemekwrona13111982 skomentował The Boys sezon 4 anonim skomentował 13 Wesołych Świąt! anonim skomentował Ślicznotki anonim skomentował Naruto Odc. 137 Miasto wyjętych spod prawa - cień Klanu Fuuma anonim skomentował BCS S06O11 PL oliwiagretak skomentował BCS S06O11 PL wam4218 skomentował Tales of Demons and Gods sez. 5 x 241-250 HD lektor anonim skomentował Arnold boczek to świnia erosomańska. anonim skomentował Wojna Restrepo - Restrepo (2010) BluRay. 1080p. -LTN LEKTOR PL anonim skomentował Wojna Restrepo - Restrepo (2010) BluRay. 1080p. -LTN LEKTOR PL anonim skomentował Gwałty w Kolonii
Book of Ra Magic SZCZEGÓŁY GRY Producent: Novomatic Linie wygrywające: 10 Maks. liczba żetonów na spin: 100 Bonus bez depozytu: Nie Symbol Scatter: Tak Mnożnik: Tak Bębny: 5 Min. liczba żetonów na spin: 2 Opcja autoplay: Tak Symbol Wild: Nie Gra bonusowa: Nie Jackpot: RTP: Zmienność: Low Wypróbuj Book of Ra Magic online za darmo Book of Ra Magic to wydana w 2018 roku efektowna kontynuacja słynnego automatu z symbolem Księgi Ra. Slot z pewnością okaże się prawdziwą gratką dla wielbicieli tej kultowej pozycji, ale nie tylko dla nich. Wyprodukowany przez studio Novomatic Book of Ra Magic automat do gry to także znakomity slot kasynowy, w którym ciekawe tło fabularne idzie w parze z wysoką wypłacalnością, a przebieg rozgrywki jest urozmaicany funkcjami specjalnymi o interesującej konstrukcji. W Book of Ra Magic można i warto grać na pieniądze, zalecamy jednak naszym czytelnikom najpierw przetestowanie tego slotu bez ryzyka finansowego. Jest to możliwe dzięki dostępnej na naszej stronie wersji Book of Ra Magic za darmo. Jest to wierna wersja demonstracyjna slotu, która została udostępniona przez producenta. Dostęp do rozgrywki w Book of Ra Magic na wersji demonstracyjnej nie wymaga rejestracji. Polskie Kasyno Online Vulkan Vegas 50 darmowych spinów w Book of Dead (Play'n GO) Zagraj teraz Vulkan Bet 50 darmowych spinów w Book of Dead (Play'n GO) Zagraj teraz Ice Casino 50 darmowych spinów w Book of Fallen (Pragmatic Play) Zagraj teraz Energy 30 darmowych spinów w Book of Dead Zagraj teraz Betchan 33 darmowych spinów bez depozytu w Starburst (NetEnt) Zagraj teraz Playamo 25 darmowych spinów w Four Lucky Clover (Bgaming) Zagraj teraz Inne darmowe automaty Cechy techniczne slotu Book of Ra Magic oraz nawigacja W Book of Ra Magic gra przebiega na planszy złożonej z 3 rzędów, 5 rolek i 10 linii nagrody. Liczba linii wygrywających jest zmienna (może wynosić od 1 do 10). Producentem slotu jest studio Novomatic. Gatunkowo Book of Ra Magic to klasyczny automat z symbolem Księgi. Wskaźnik Return to Player (RTP) w Book of Ra Magic został oszacowany przez producenta na poziom 95,03%. Minimalny zakład na jeden spin w Book of Ra Magic wynosi 1 żeton (przy aktywnej jednej linii wygrywającej). Maksymalnie można postawić 2000 monet. Interfejs prezentowany przez slot online Book of Ra Magic jest czytelny, ale też minimalistyczny. Gracz nie znajdzie tutaj zbyt wielu informacji. Warto jednak zapoznać się ze stołem wypłat i opisem trybów bonusowych (przycisk Paytable), a także opisem główny zasad gry (przycisk More Info). W głównym ekranie po lewej stronie widzimy napis Credit i umieszczoną pod nim kwotę. Jest to saldo kredytów posiadane przez gracza. Wysokość zakładu widzimy w ekranie Bet. Kwotę zakładu ustawiamy, najpierw określając liczbę linii wygrywających (plus i minus przy napisie Lines), a następnie określając stawkę zakładu na każdą z linii (plus i minus przy napisie Bet). Przyciskiem Autoplay uruchamiamy tryb gry automatycznej. Przycisk Start to zakręcenie bębnami slotu. Bonus darmowych spinów w Book of Ra Magic W slocie Book of Ra Magic demo gracz może losować rundy darmowych spinów. Symbolem Scatter, który aktywuje dostęp do gry z darmowymi obrotami, jest Księga. Symbol ten wylosowany przynajmniej 3 razy oferuje grę z 10 darmowymi spinami. Wypłaty symboli oraz tryby bonusowe w Book of Ra Magic Book of Ra Magic ma symbole nawiązujące do egipskiej mitologii, a także klasyczne symbole cyfr oraz liter. Wśród funkcji specjalnych oferowanych przez ten slot znajdziemy grę automatyczną oraz tryb Gamble. Symbol Księgi jest jednocześnie Wildem oraz Scatterem. W trakcie gier specjalnych na planszy będzie występował też specjalny symbol rozszerzenia. Symbol wylosowany 4 razy Wygrana przy stawce 50 żetonów Q, J, 10 125 A, K 200 Skarabeusz, Posążek Ptaka 500 Posąg Faraona 2000 Księga 1000, Wild, Scatter Odkrywca 5000 Gdzie i jak zagrać w Book of Ra Magic na prawdziwe pieniądze? W Book of Ra Magic online za darmo można grać na naszej stronie bez potrzeby dokonywania rejestracji. Gra na realne pieniądze w kasynie internetowym będzie już jednak wymagać rejestracji. Witryną Vulkan Bet polecaną przez naszych ekspertów jest uznane kasyno online. Gracz ma w nim do wyboru liczne bonusy i metody płatności, a także wyjątkowo bogaty katalog gier, który obejmuje zarówno Book of Ra Magic, jak i też setki innych pozycji. Kasyno Vulkan Bet jest w 100%, dostępne dla polskich graczy, a jego działalność reguluje prestiżowa licencja. Jak można częściej wygrywać, grając w slot Book of Ra Magic? W Book of Ra Magic celem gracza jest wejście do rundy z darmowymi obrotami. W osiągnięciu tego celu powinno pomóc obstawianie z początku mniejszych zakładów i zwiększanie ich wraz z kolejnymi spinami. Nagrody z zakręceń można zwiększać za pomocą trybu Gamble. Najważniejszym elementem pracy nad taktyką gry w Book of Ra Magic będzie trening w darmowej wersji demo. Jak działa slot Book of Ra Magic na telefonach? W Book of Ra Magic slot online na telefonach można grać bezpośrednio i bez potrzeby pobierania jakiejkolwiek aplikacji na dysk. Slot działa w technologii HTML5, przez co możliwe jest uruchomienie z poziomu karty przeglądarki telefonu bądź tabletu. Obsługiwany jest każdy rodzaj urządzeń mobilnych i wszystkie ważne systemy operacyjne. Gracz nie musi pobierać i instalować programu Flash Player. Book of Ra Magic – opinie Book of Ra Magic automat to ciekawa i twórcza kontynuacja jednego z najbardziej hitowych slotów w historii hazardu online. Dostawca bardzo wyraźnie zmienił layout i dodał do struktury rozgrywki kilka interesujących trybów specjalnych. W rezultacie powstała gra, która – pomimo że nawiązuje do oryginalnej wersji Book of Ra – to jednak stanowi nader interesującą propozycję. Bez wątpienia Book of Ra Magic to także mocny kandydat na kolejny bestseller w katalogach największych kasyn internetowych. FAQ Czy w slot Book of Ra Magic można grać bez depozytu? Book of Ra Magic w darmowej wersji demo jest produkcją dostępną na naszej stronie. Czy w automacie Book of Ra Magic występują bonusy darmowych spinów? Tak. Wylosowanie 3 lub więcej symboli Scatter w Book of Ra Magic otwiera rundę z free spinami. Jak wygrywać realne pieniądze na slocie Book of Ra Magic? Do prawdziwych wygranych w Book of Ra Magic potrzebna jest rejestracja w sprawdzonym kasynie online. Czy na slocie Book of Ra Magic można grać z poziomu urządzeń mobilnych? Jak najbardziej tak. Do gry w Book of Ra Magic na telefonie wystarczy otworzyć slot w karcie przeglądarki.
wierna za darmo online